Kluczem do zdrowia jest świadomość i równowaga. Wywiad z Agnieszką Pająk EKOLOGIA.PL
Jesteś przewlekle zmęczona, łatwo się złościsz i brak ci energii? To mogą być przyczyny niewłaściwego odżywiania! O tym, jak dostosować dietę do swojego organizmu i cieszyć się lepszym zdrowiem oraz samopoczuciem rozmawiamy z Agnieszką Pająk, autorką książki „Metaboliczne IQ – twój kod do zdrowia”
Joanna Szubierajska: Jakim zagrożeniem dla naszego zdrowia jest nieodpowiednia dieta? Jakie są najpoważniejsze grzechy żywieniowe ?
Agnieszka Pająk: Błędne odżywianie się może być rozumiane na wiele sposobów. Jeżeli jemy nie zgodnie z naszym typem metabolizmu, pokarm zamiast być przetwarzany całkowicie w energię okłada się w organizmie w postaci tkanki tłuszczowej, złogów a nawet toksyn. Grzechy? Przede wszystkim jedzenie, a nie odżywianie się – tu kluczem do zdrowia jest świadomość i równowaga. Ani popadanie w paranoje i kontrolowanie każdej cząsteczki jaka trafia do naszego organizmu, ani też bezmyślne spożywanie czegokolwiek nie utrzyma nas w zdrowiu. Świadomy wybór, czytanie etykiet, sprawdzanie pochodzenia produktów to pierwsze kroki w dobrym kierunku. Później możemy już zacząć się bawić w sklepowego detektywa – niestety uczciwość producentów wciąż pozostawia wiele do życzenia… Są Ci, którzy wytwarzają produkty z pasją, ale są też Ci, którzy na fali zdrowego stylu życia chcą porostu zarobić jak najwięcej jak najniższym kosztem. Błędem jest przekonanie, że kogoś, poza nami naprawdę interesuje nasze zdrowie. Jeżeli sami nie interesujemy się naszym stanem to dlaczego ktoś inny miałby to robić ?
Według Twojej książki rozwiązaniem jest dieta dostosowana do typu metabolicznego. Na czym to polega ?
Każdy z Nas posiada typ metaboliczny, który jest jedną z cech wrodzonych tak jak grupa krwi czy DNA. Metaboliczne IQ to wrodzona identyfikacja naturalnych procesów zachodzących w organizmie, która pozwala zoptymalizować proporcje makro składników takich jak białka, tłuszcze i węglowodany zgodnie z potrzebami naszego organizmu. Każdy z Nas potrzebuje wszystkich wymienionych grup pokarmów jednak nie w takich samych proporcjach i to właśnie znajomość tych proporcji jest swoistym kodem do zdrowia.
Cała tajemnica tkwi w szybkości spalania cukru w cyklu Crebs’a. Typ węglowodanowy spala cukier dużo wolniej niż typ białkowy, dzięki temu jedząc duże ilości węglowodanów czuje się dobrze i utrzymuje jego stały poziom cukru we krwi. Raczej nie tyje co jest zgubne bo np. prowadzi do jedzenie dużej ilości słodyczy zamiast warzyw i owoców, a to następnie prowadzi do zaburzeń hormonalnych, grzybicy, problemów ze stawami, depresji i zmienności nastrojów.
Typ białkowy odwrotnie – cukier spala w mgnieniu oka, dlatego też jeśli jego stylem życia rządzą węglowodany ciągle boryka się ze skrajnymi skokami cukru, które wpędzają go w nerwowy nastrój, chroniczne zmęczenie i prowadzą do gromadzenia się zapasów tkanki tłuszczowej. Węglowodan zje kilka tabliczek czekolady i nawet grama nie utyje, a biedy białkowiec głębiej odetchnie w sklepowej alejce ze słodyczami i już czuje że utył kilak kilo.
MIQ mieszany jest zdecydowanie uprzywilejowany gdyż jeśli nie przesadzi w żadną stronę generalnie ma się dobrze, natomiast jeśli wpadnie w wir węglowodanów lub odwrotnie zacznie spożywać nadmierne ilości białka to czasem bywa jak Dr Jekyll i Mr Hayd – podwójna osobowość sprawia że może wpasować się w każdy model żywienia i czuć się względnie dobrze.
Jak poznać swoje metaboliczne IQ ?
Jednym ze sposobów na poznanie swojego metabolicznego IQ jest rozwiązanie testu. Pytania mogą wydawać się tendencyjne lub powtarzające się, jednak każde z nich znalazło się w teście celowo.
Na podstawie wieloletnich obserwacji osób, które po raz pierwszy mają styczność z testem metabolicznym, mogę stwierdzić, że podstawowym problemem, z którym muszą się zmierzyć, jest brak wiedzy na temat swojego organizmu. Naprawdę niewiele osób obserwuje swoje ciało i jego reakcje, a jeszcze mniej łączy je ze spożywanym pokarmem. Często objawy chorobowe, z którymi się borykamy, takie jak swędząca skóra, bolące pięty, suchość w ustach, wieczne uczucie głodu lub zmęczenia, obsesyjne szukanie czegoś słodkiego i wiele innych, są ściśle związane z tym, co jemy lub czego nam jeszcze brakuje.
Innym sposobem jest weekendowy test typu metabolicznego, który polega na tym że najpierw przez dwa dni spożywamy produkty w proporcji 30/70 – czyli 30% stanowią produkty węglowodanowe, a 70% produkty białkowe i tłuszcze, a przez kolejne dwa dni spożywamy produkty w odwrotnej proporcji czyli 70/30 – czyli 70% stanowią produkty węglowodanowe, a 30% produkty białkowe i tłuszcze. Dokładny opis tej metody można znaleźć w mojej książce.
Typ metaboliczny – nie jest to temat nowy. Od czego to się zaczęło ?
Podczas tysięcy lat ewolucji naszego gatunku, na skutek zmian klimatu, położenia geograficznego, zmian w dostępności pokarmów roślinnych i zwierzęcych, u człowieka wykształciły się określone potrzeby pokarmowe charakterystyczne dla zamieszkiwanej przez niego części świata.
Niezależnie od pochodzenia, wszystkie pokarmy dzielą się na trzy grupy makroskładników – węglowodany, białka i tłuszcze, a każdy z makroskładników zawiera część pozostałych komponentów. Wszyscy ludzie wykazują potrzebę spożywania tych samych składników, jednak
w zupełnie innych proporcjach. Niestety często wydaje się, że wszystko możemy ujednolicić i dostosować dla każdego..
Oczywiście z punktu widzenia masowej produkcji jest to niezwykle korzystne ekonomicznie, jednak globalne zestandaryzowanie modelu żywienia nie jest możliwe, ponieważ nie uwzględnia on różnorodności fizjologicznej i biochemicznej poszczególnych osób.
Z ciekawości rozwiązałam test. Od paru lat staram się unikać mięsa, a z testu wyszło, że mój typ metaboliczny jest mieszano białkowy! Czy unikając mięsa robię swojemu organizmowi krzywdę ?
Po części tak. Tzn. jeżeli niezbędne białko jest uzupełniane poprzez np. ryby czy też rośliny strączkowe bogate w białko lub koktajle białkowe na bazie serwatki to jesteśmy wstanie częściowo dostarczyć proteiny niezbędne naszemu organizmowi aby mógł się regenerować i sprawnie prowadzić wszelkie procesy metaboliczne, jednak same roślinne substytuty białka nigdy nie zapewnią nam jego niezbędnej ilości w przypadku typu MIQ białkowego i MIQ mieszano-białkowego gdyż nie jesteśmy wstanie fizycznie codziennie spożywać takiej ilości fasoli np. aby móc konkurować z proteinami pochodzenia zwierzęcego. Proste pytanie, czy czujesz się dobrze ? Czy jesteś pełna sił ? bo zdrowie to nie tylko brak choroby ale stan równowagi fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej, społecznej i duchowej. Z twojej książki wynika, że nie każdy może być weganinem…Możesz to wyjaśnić?
Tak oczywiście. Ilu znasz wegetarian żyjących w krajach wysokorozwiniętych – generalnie w Europie lub USA, którzy od urodzenia są żywieni tylko i wyłącznie dieta roślinną? Czy matka karmią piersią podaje dziecku mleko sojowe ? Nie wydaje mi się. Wszystko opiera się na popkulturze wegetariańskiej.
Prawdziwy wegetarianizm praktykowany w Indiach znacznie różni się od tego, który widzimy w krajach wysokorozwiniętych, gdzie często staje się on wręcz ideologią, a nie sposobem odżywiania komórkowego. Przede wszystkim w Indiach panuje dużo cieplejszy klimat okołorównikowy, w którym nie trzeba wydatkować energii na to, aby ogrzać swoje ciało. Ponadto mieszkańcy mają zapewniony bezpośredni dostęp do warzyw i owoców, rosnących na miejscu, a których gama jest niezwykle zróżnicowana. Również ilość właściwego tłuszczu w tamtejszej diecie jest odpowiednio zbalansowana. Żywienie często połączone jest tam z praktykami duchowymi i medytacjami charakterystycznymi dla regionu. Sposób żywienia i styl życia są dla Hindusów naturalnymi następstwami narodzin w tamtejszej kulturze – nie są niczym nabytym ani zapożyczonym z odległych od Indii zakątków świata.
Z badań przeprowadzonych przez brytyjski instytut Humane Research Council wynika, iż 39% jaroszy zdarzyło się zjeść kebab gdzieś na mieście po wcześniejszym spożyciu piwa lub kilku drinków. Ponad 34% badanych przyznało się do zjedzenia wołowego burgera, a 27% do spożycia bekonu tuż po suto zakrapianej imprezie. Co piąty wegetarianin jada smażonego kurczaka, a 14% ankietowanych wieprzową kiełbasę. Oczywiście sytuacje te zazwyczaj mają miejsce po spożyciu alkoholu. Mówi się, że alkohol nie zmienia człowieka, a jedynie pokazuje jego prawdziwe oblicze… I rzeczywiście, okazuje się, że to właśnie stan upojenia alkoholowego prowadzi wielu z nich do porzucenia szczytnych ideałów dotyczących moralno-ideologicznego niejedzenia mięsa na rzecz kebabu czy hamburgera.
Te same badania mówią o tym, że tylko 13% wegetarian zerwało z mięsem z powodu jego smaku. Tak więc podświadoma chęć spożywania mięsa może ujawnić się poprzez jakiś bodziec, który odkryje naszą prawdziwą naturę, np. alkohol.
Nie bez powodu mamy wegetariańskie mleko, parówki i kotlety. Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego produkty wege de facto są jedynie wersjami produktów mięsnych, tyle że bez mięsa? Dlaczego produkuje się wegetariańskie pasztety, bekon, a nawet mięso z jackfruita i zachwyca się smakiem identycznym ze smakiem mięsa? Czyż nie jest hipokryzją zjadanie produktów mięsożercy, tyle że niezawierających mięsa ?
Chwile słabości – choć ja nazwałabym je raczej zewem natury – zdarzają się każdemu. Jednak zastanawia: dlaczego aż 69% wegetarian ukrywa przed innymi fakt spożycia przez siebie mięsa – (nawet jeżeli był to jedynie przypadkowy incydent), a osoby, które o tym wiedzą, proszone są o milczenie (dane pochodzą z tego samego badania)?
Jak wielu znasz Europejczyków lub Amerykanów, którzy są wegetarianami od urodzenia, którzy sami wybrali taką drogę, ba, którzy urodzili się z taką potrzebą i od dziecka odżywiali się w ten właśnie sposób, a nie pod wpływem rodziny, opinii publicznej czy też wierzeń religijnych?
O ile MIQ węglowodanowy, mieszano – węglowodanowy mogą czuć się świetnie na takiej diecie to pozostałe typy metaboliczne nie są wstanie funkcjonować w ten sposób przynajmniej żyjąc w krajach wysokorozwiniętych.
Wspominasz też, że dieta wpływa nie tylko na nasze zdrowie. Czy to, jak się odżywiamy może decydować o tym, że częściej kłócę się ze swoim partnerem ?
Zdecydowanie sposób odżywiania decyduje o naszym zachowaniu. Począwszy od typu metabolicznego skończywszy na mikroflorze jelitowej. Wszystko zależy od tego z kim się „sparujemy”. Jeżeli dwa skrajne typy metabolizmu budują związek i jeden z nich zdominuje styl żywienia zgodnie ze swoimi potrzebami dla drugiej osoby będzie to katastrofa. Przykładowo jeżeli rosły mężczyzna o typie skrajnie białkowym, związał się z filigranową kobietą, która właściwe może zapominać o jedzeniu, standardowo na chwilę będzie okej, ale schemat jest ten sam. Ona nie je, lub spożywa małe ilości posiłków, głownie warzywa, owoce, często słodycze, ciasta – gdyż po nich nie tyje, po 18 właściwe już nic nie je, bo nie mogła by spokojnie zasnąć, a on puchnie, tyje, jest ciągle głodny, poirytowany. Następnie ukocha próbuje go odchudzać sałatą bez tłuszczu popijaną sokiem z marchwi, a on jest już jak balon. I dopóki nie zrozumieją, że każde potrzebuje innych proporcji i jedzenia w różnych porach, zacznie się lawina wyrzutów, wiadomo białkowiec głodny to człowiek agresywny, lepiej nie podchodzić za blisko – najedzony zupełnie łagodnieje – chwila moment i znów jest duszą towarzystwa.
Odwrotna sytuacja – kobieta białkowa wiąże się ze skrajnie węglowodanowym mężczyzną. Jego pociąga szalone usposobienie wybranki, natomiast ją kręci intelekt i perfekcyjne podejście do życia. Wiadomo nie od dziś – przeciwieństwa się przyciągają. Zaczynają jadać razem. Ona godzina 21:30 –krwisty steak – on nie będzie gorszy też zje. Ona śpi smacznie, on przewraca się z boku na bok z bólem żołądka lub śnią mu się koszmary. Ona wstaje wypoczęta on skatowany. I awantura gotowa. Takich obserwacji można opisać na pęczki.
Czyli nie ma jednego, złotego środka, jeżeli chodzi o zdrowie odżywianie się. A może są jakieś uniwersalne zasady, które można stosować przy każdym typie metabolicznym ?
Nie, nie ma złotego środka gdyż tak wiele czynników wpływa na nasze zdrowie, że powinniśmy przede wszystkim pamiętać o tym że nasz stan to nie jest stała i zdrowie wymaga ciągłej niekończącej się „pracy” którą musimy wykonać. I tak zależnie od naszych działań i decyzji podejmowanych każdego dnia albo się oddalamy albo zbliżamy się do złotego środka.
To co nam nie sprzyja to z pewnością stres – fizyczny i psychiczny, zaburzenia w naszej mikroflorze jelitowej oraz ciągłe sytuacje szokowe dla naszego organizmu, wynikające z podróży, częstych zmian miejsca, przeskoków temperatury, zmian stref czasowych i przebywania w środowisku dalekim od naturalnego. Wpływa na nas wszystko od hałasu, poprzez światło, powietrze którym oddychamy, tkaniny które nosimy jednak zdecydowanie najwięcej zależy od żywności i wody, która pijemy ponieważ nasza odporność mieszka właśnie w brzuchu. Nasze ciało jest domem dla mikroorganizmów, których mamy w sobie więcej niż własnych komórek ciała, dlatego warto dbać o Siebie i naszych przyjaciół zanim staną się naszym wrogiem.
Dziękuję za rozmowę
Komentarze