ARGAN PHYTO HOUSE
HAMMAM W PRAWDZIWYM WYDANIU
ARGAN PHYTO HOUSE można określić jako DAY SPA. To magiczne miejsce znajduje się w Agadirze, na południu Maroka. Jednak mimo stereotypowego podejścia do tej miejscowości jako do kurortu, gdzie masowo przyjeżdżają turyści z Europy ogrzać się w czasie chłodniejszych miesięcy na swoim kontynencie, Agadir może zaskoczyć zarówno najbardziej wybrednych obcokrajowców jak i „wolne dusze” podróżujące z plecakiem za kilka groszy.
W ofercie masowych biur podróży oraz dużych sieciowych hoteli znajdziemy usługi HAMMAM’u, które są typowe dla Maroka. Jednak prawdziwy zabieg to rytuał dla ciała i zmysłów, daleki od turystycznej atrakcji. To właśnie oferuje swoim klientom ARGAN PHYTO HOUSE, położony z dala od nad oceanicznego bulwaru i serii głośnych hotelowych ogrodów.
Podczas tygodniowego pobytu w Agadirze, miejsce to odwiedziliśmy dwukrotnie. Pierwszy raz udaliśmy się tam z polecenia biura podróży. Mimo, że w hotelu gdzie mieszkaliśmy również oferowano usługi SPA, chcieliśmy spróbować usług NIETURYSTYCZNYCH.
Do centrum zabiegowego dostaniemy się bezpłatnym busem, który przyjeżdża po Nas w dowolne miejsce – zazwyczaj jest to hotel, około 15 minut przed umówioną wizytą. Po drodze zobaczymy ciasne uliczki i dzielnice Agadiru gdzie właściwie nie zapuszczają się obcokrajowcy – nie znaczy to jednak że jest tam nie bezpiecznie, po prostu nie każdy przyjezdny lubi oddalać się od bulwaru i wytyczonych stereotypowych ścieżek.
Pierwsza podróż i pierwsze wrażenie po opuszczeniu busa przed SPA, nie wskazywało na oszałamiające wrażenia. Na pewno nie był to turystyczny komercyjny obiekt masowy. Cóż prawdziwe Maroko ujrzeliśmy dopiero kiedy otwarły się wielkie, drewniane wrota. Z zewnątrz budynek wyglądał na zwykły kilku piętrowy dom jak wiele innych na tej ulicy, w środku robił jednak wrażenie. Na parterze przywitała Nas marokańska młoda kobieta, ubrana zgodnie z najnowszymi trendami Światowymi, obcisłe rurki, rockowe botki, skórzana kurtka, rozjaśniane końcówki włosów – hit już od kilku sezonów, oraz chustka zawiązana w stylu pin-up girl. Wnętrze było ciemne, klimatyczne, w powietrzu czuć było zapach mieszanki kadzideł – przyjemny, zupełnie inny niż psikające – cuchnące, syntetyczne odświeżacze powietrza na Zachodzie. Na półeczkach stały butelki kosmetyków oznaczonych logo SPA – szata graficzna przypominała najmodniejsze fancy marki z Europy czy USA – czuć było miksowanie się starożytnej kultury Maroka, z najnowszymi trendami „cywilizowanego Świata” – paradoksalnie my zaczynamy wracać do źródeł – czyli naturalnych składników, kosmetyków, pokarmów, a oni po prostu bogactwo natury i starożytnej wiedzy ładnie opakowali. Nawet jeśli mamy wrażliwą skórę, nie musimy się martwić uczuleniem, wysypką czy innymi przykrymi niespodziankami po zabiegach SPA, które często spotykają Nas w Europie, nawet przy użyciu super drogich, często przereklamowanych kosmetyków.
Po krótkiej rozmowie dostaliśmy kluczyk do szafki na zbędne drobiazgi jak torebka, telefon itp. oraz wiklinowy koszyk, w którym znajdował się frotowy szlafrok i klapki. Panie masażystki zaprowadziły Nas na pierwsze piętro gdzie w pokojach do masażu, który dopiero nastąpi mieliśmy się przebrać i udać do łaźni. Posadzono nas w łaźni, nasmarowano czarnym mydłem, tradycyjnie wytworzonym z oliwek i jeszcze kilku składników, następnie odłożono Nas do leżakowania. Leżeliśmy wygodnie w nagrzanym ceramicznym pomieszczeniu, z wygodnym podgłówkiem. Całe ciało spoczywało na nagrzanych kaflach i rozkoszowaliśmy się relaksem. Po około 15 minutach wróciły do Nas panie myjące. Każdy kolejno szorowany był osobistą drapką, mimo pozornie gładkiej skóry, i tak dogłębny peeling pożegnał na zawsze martwy naskórek. Czarne mydło samo w sobie nie ma właściwości pieniących. Dopiero w połączeniu z tarciem pieni się i usuwa zbędny naskórek, dając efekt niemalże niemowlęcej skóry. Następnie nałożono nam maskę łagodzącą – prawdopodobnie z glinki. Po chwili zmyto całość oraz na życzenie umyto nam włosy. Kąpiel zakończyła się wycieraniem oraz zieloną herbatą podaną na tarasie budynku. Pozornie wydawało się, że budynek jest zaciemniony i stwarza klimatyczny nastrój, jednak taras zlokalizowany na dachu ukazuje panoramę całego Agadiru, ponieważ relaks zafundowaliśmy Sobie po plażingu w godzinach popołudniowych, miasto tonęło w promieniach zachodzącego Słońca, a lekka bryza orzeźwiała wyszorowaną dogłębnie skórę.
Co nastąpiło później ? Po kilku kubkach zielonej herbaty pojawiły się Panie masażystki aby zabrać Nas na godzinny masaż. Każdy może dostać osobny pokój do masażu lub we dwójkę, kobiety razem lub pary w zależności od upodobań.
Jako, że jestem fanką mocnego masażu od razu za radą przewodniczki, poprosiłam o tonic. Pani która mnie masowała była mocnej budowy i miała równie mocny ucisk. Dopiero kiedy wygięła mnie w pół stwierdziłam, że mogłam chyba poprosić o relaks. Niestety to jest jak z parzeniem kawy, czasem proszę o podwójne espresso i jest jak woda o kolorze kawy, innym razem znów jest tak mocne, że włosy dęba stają. Trzeba próbować – w każdym razie reasumując masaż był cudowny i wszyscy zakończyliśmy go z uśmiechem na twarzy. Na pewno wymasowano mi każdy mm ciała. Uczucie jakby ściągnęli z Nas dwa wory kamieni.
Mocny masaż przyczynił się również do głębokiej absorpcji oleju, którym go wykonywano, w związku z czym skóra zrobiła się gładka jak marzenie. Cudowny podkład pod Afrykańską opaleniznę.
Po wszystkim sprowadzono Nas na dół gdzie czekał kierowca aby odwieźć Nas z powrotem do hotelu. Oczywiście zapytano Nas o wrażenia i uregulowaliśmy należność.
Kiedy odwiedziłam ARGAN PHYTO HOUSE po raz drugi było już zupełnie inaczej. Zupełnie nie miałam ochoty na łaźnię i peeling. Skóra nagrzana słońcem nie marzyła o dogłębnym szorowaniu. Marzył mi się za to łagodny masaż i nabalsamowanie ciała olejem. Pani jednak stwierdziła, że koszt jest taki Sam i namówiła mnie chociaż na maskę. Rzeczywiście przyniosła ulgę opalonej skórze. Jedyne co mnie zdenerwowało na tym etapie, to to że odwołałam telefonicznie łaźnię na rzecz samego masażu, a recepcjonistka jednak chciała mnie przekonać, że mi się wydaje.
W związku z moim nastawieniem ten sam taras i ta sama herbata nie wydawały mi się już tak fantastyczne jak za pierwszym razem. Masaż jednak okazał się cudowny i zlikwidował poprzedni dysonans. Pogawędziłam sobie z masażystką, okazało się że tak ciemniej skóry u przybysza z Europy jeszcze nie widziała. Dowiedziałam się również, że każda kobieta w Agadirze marzy o jasnych włosach i bladej skórze, natomiast ich koleżanki z Północy takie właśnie bywają – co przyznam nawet mnie zaskoczyło. Tubylcy w Maroku z blond włosami i piegami ? Szaleństwo. Cenną radą, którą otrzymałam jest okładanie ciała pomidorami w przypadku nawet najmocniejszych poparzeń słonecznych. Warto pamiętać wszak pomidory znajdziemy raczej we wszystkich ciepłych krajach. Przekrawamy je na pół i stroną z sokiem przykładamy do skóry, podobno mija szybko a z pewnością przynosi natychmiastową ulgę.
WSKAZÓWKI
- Pełny zabieg hammam’u najlepiej wykonać w pierwszych dniach pobytu; niezależnie od tego czy planujemy zwiedzanie czy opalanie, słońce jest na tyle mocne że i tak chcąc nie chcąc gdzieś nas dorwie, a szorowanie opalonej skóry nie należy bynajmniej do przyjemności – sprawdziłam osobiście; mimo że mam ciemną karnację i nie zostałam poparzona jak np. moi towarzysze podróży, w drugiej turze zrezygnowałam z peelingu i zadowoliłam się łagodzącą maską oraz masażem
- Zabieg wykonany jest na najwyższym poziomie, za godzinę hammamu z zabiegami oraz pełny godzinny masaż całego ciała zapłacimy 400 DHS czyli nie całe 150 zł – cena jest bardzo korzystna i nie są to zmarnowane pieniądze; ARGAN PHYTO HOUSE nie należy do tych miejsc gdzie wychodząc powiemy : o nie po co tu przyszłam, zmarnowane dwie stówy itp.
- Za to jeśli chodzi o zakup kadzideł i kosmetyków wszystko znajdziemy na pobliskim targu za pół ceny takiej samej jakości z tą różnicą, że kosmetyki nie będą miały logo firmy i ładnych etykiet – zawartość zbliżona
- Jeśli poprosimy o masaż „relax” będzie on delikatny i relaksacyjny – mimo tego dużo mocniejszy niż standardowe masaże w Polsce czy Europie. Natomiast zabieg „tonic” to będzie prawdziwy wycisk nawet dla wielbicieli mocnego dotyku i dogłębnego wymasowania każdego kawałeczka. Masaż w zależności od indywidualnych predyspozycji można odczuwać jeszcze dnia następnego.
Komentarze